MMO – nie dziękuję


26 lipca 2023, 11:25

 

Gry MMO (Massively multiplayer online, tłumacząc dokładnie: masowa wieloosobowa rozgrywka sieciowa) wciągały mnie dotychczas kilkukrotnie. W gimnazjum, był szał na Tibię. Trochę później, na chwilę Knight Online, Sherewood MMORPG, oraz całkiem przyjemne Voyage Century Online (oczywiście do czasu kiedy Azjaci nie upodobnili go do swoich cukierkowych mango produkcji). Do tej gamy gier dodałbym jeszcze tytuły przeglądarkowe: Bitefight, OGame oraz Plemiona.


Później była przerwa, ale gdzieś w wakacje 2011 r. odkryłem ten gatunek na nowo. World of Tanks. Zdawać by się mogło, że całkiem przyjemna gra. Walczysz czołgami z innymi graczami na mapach w czasie 15 minutowej rundy. Po bitwie zbierasz punkty za które kupujesz nowe czołgi i wchodzisz do nowej gry. I tak w kółko. Trochę symulator, bo faktycznie grasz prawdziwymi-historycznymi pojazdami; a trochę gra arcade – bo tryb walki jest dużo bardziej dynamiczny niż w rzeczywistości, a i z biegiem czasu – gra sci-fi? bo w miarę wykorzystania wszystkich rzeczywistych pojazdów, w grze zaczęło pojawiać się coraz więcej prototypów i koncepcyjnych modeli. Modeli które nigdy nie wyszły z planów, a gdy i tych brakło, to wariacji wszystkich pozostałych. Na początku grało się przyjemnie.


Coraz bardziej stromo


Im więcej graczy zdobywało duże umiejętności w tej grze, tym trudniej było przeciętnym graczom, takim jak ja uzyskać jakikolwiek stopień satysfakcji z rozgrywki. Dynamika gry wzrosła, a tym samym frustracja. Mecze de facto 15 minutowe, często trwały 2-3 minuty, bo zespół – komputerowo losowany przez tzw. matchmaking, czyli system dobierania graczy z puli, potrafił wylosować zespół świetnych graczy przeciw zespołowi nowicjuszy. I jeden czy dwóch doświadczonych graczy nie dawali rady prowadzić zespołu do zwycięstwa. To rodziło frustrację, i nierzadko agresje. Do tego stopnia, że właściciel gry: Wargaming – wyłączył możliwość rozmowy pomiędzy przeciwnymi drużynami. Coraz więcej czasu wymagało osiągnięcie kolejnych etapów, kolejnych – lepszych poziomów i maszyn.


Odmiana


Około 2014/2015 r. pojawiły się zapowiedzi gry World of Warships. To samo, tyle że walczą między sobą okręty wojenne. I tu zmiana była duża, walki trwały dłużej, były bardziej statyczne i spokojniejsze. Okręty, zwłaszcza pancerniki przyjmowały dużo ciosów i wytrzymywały długo, nie raz do końca rundy. Sama potyczka wolno się rozkręcała – okręty dwóch drużyn musiały do siebie najpierw podpłynąć. Spokój, kultura i dobra zabawa. Ogółem, gdy zaczynałem około 2016 r., przyjemność z gry była naprawdę duża. Taki stan trwał około dwóch lat.


Zaletą takiego trybu, jest to ze grasz kilka rund, po czym możesz tydzień nie odwiedzać gry. Oczywiście, gra poprzez różnego rodzaju akcje, konkursy, nagrody, próbuje cię przyciągnąć. To działało i na mnie. Pojawiały się wyzwania np. świąteczne, noworoczne z nagrodą – pancernik premium – z polepszonymi parametrami, z ładną grafiką, ale pod warunkiem wypełnienia szeregu misji. I grałem, długo, czasem do nocy, ale nagrodę zdobywałem. World of Warships było też pierwszą grą MMO na którą wydałem kilka razy pieniądze, by kupić taki czy inny dodatek, lepszy statek czy innego rodzaju wsparcie.


Z kwestią takiego podejścia, czyli wydawania pieniędzy na przedmioty wirtualne, nie będę wchodził w większe rozważania. Rozumiem jedno. Jeżeli dla kogoś gra MMO, taka czy inna, to hobby. Jasne. Świetnie że jest możliwość zakupu konta premium, jakiegoś wsparcia, postaci, wyglądów czy innych ekstra dostępów. Wyobrażam sobie, że taka osoba, tyra w robocie od rana do nocy, po czym wraca do domu, i chcąc odpocząć – niekoniecznie musi chcieć osiągać ten sam efekt poświęcając setki godzin mozolnego i powtarzalnego „farmienia”. Tyle czasu po prostu może nie mieć. Taka osoba wyda, swoje przeznaczone na ten rodzaj rozrywki środki, tym samym ułatwiając i uprzyjemniając sobie rozgrywkę.


Gorzej, gdy sama gra zaczyna wprowadzać coraz więcej mechanizmów utrudniających darmową rozgrywkę. Dopiero wydanie prawdziwych pieniędzy sprawi, że gra stanie się wygodna i satysfakcjonująca.


I tak skończyło World of Tanks, i tak zaczęło się dziać z World of Warships. Schemat ten sam. Początek – granie darmowe, wygodne. Przybywa graczy. Później implementujemy mechanizmy płatności i utrudniamy rozgrywkę darmową. Część graczy odejdzie, ale najbardziej wciągniętym będzie żal efektów i będą płacić.


Kontenery


Jeszcze jedna mechanika, która rozlała się po grach MMO, nie tylko tych od Wargamingu. Lootboxy. Bardzo szkodliwy i uzależniający graczy mechanizm. Lootboxy – można przetłumaczyć na skrzynki z łupami. Skrzynki, które kupujesz za prawdziwe pieniądze i otrzymujesz w grze. Ale! To co z nich wypadnie jest czysto losowe, określone procentowo szansą na pojawienie się. Oczywiście, nie jest tak, że kupimy pustą skrzynkę. Zawsze wypadną jakieś bonusy, ale te najbardziej pożądane, ekstra drogie i trudne do zdobycia przedmioty w grze, mają małą szansę na pojawienie się. Ale, pojawiają się. I gracze te skrzynki kupują i otwierają. Niczym kupowanie losów na loterii czy innych grach hazardowych.

 


Polecam dobry artykuł podejmujący tematykę problemu lootboxów na stronie uzależnieniabehawioralne.pl:

www.uzaleznieniabehawioralne.pl/siecioholizm/lootboxy-czyli-uzalezniajace-skrzynki-w-grach-gracze-wydaja-na-nie-miliardy/

 

 

Lootboxy czyli Kontenery weszły także do World of Warships. Sprytnie. Po bitwach, pojawiały się gwarantowane "zwykłe" kontenery, a czasami udało się wylosować „Superkontener”, w którym była naprawdę potężna nagroda. Nie trzeba było płacić. Oczywiście, takie pudła można było też dodatkowo kupić za pieniądze, ale kto nie chciał nie musiał. Wystarczyło grać i być mocno zaangażowanym.


Jaka konkluzja?


Zaryzykuję takie sformułowanie: Jeszcze niedawno, życie gracza było prostsze.
Wystarczyło wyjść do sklepu czy kiosku i kupić grę – fizyczny krążek z własną kopią gry. W domu, włożyć do napędu, zainstalować, zagrać i zakończyć. Potem ew. wrócić i znowu zagrać.


Dzisiaj już tak nie ma. Większość gier jest podpięta do internetowych platform jak STEAM, w których kupisz grę, pobierzesz, zaktualizujesz, będziesz grał sam lub z innymi graczami. Mechanizmy uzależniające są subtelne: tabele osiągnięć na bieżąco aktualizowane, przyznawane nagrody za ich odblokowanie, wirtualne karty kolekcjonerskie pozyskiwane w toku rozgrywki do wymiany z innymi graczami. I mimo, że kupujesz grę jednoosobową, samo jej podpięcie w sieci już włącza mechanizmy rywalizacji, chęci zdobywania osiągnięć.

 

Ciągłe podpięcie gry online to jeszcze innego rodzaju zagrożenia: modyfikacje treści przez kontrowersyjne aktualizacje czy ryzyko blokady konta za „złamanie regulaminu” platformy.


Natomiast z grami stricte MMO jest na odwrót. Przyciągają graczy darmowością, mimo to jest w nich mnóstwo tzw. mikropłatności. Są bardzo przemyślanie skonstruowane, tak by gracz płacił, nie tylko pieniędzmi, czasem swojego zaangażowania również. Najczęściej gdy wzrasta zaangażowanie, a gracz musi dzielić czas na obowiązki szkolne czy zawodowe, najbardziej stratny jest wypoczynek nocny - sen. Może to powodować różne komplikacje, nie tylko zdrowotne. 

 

Odstawiłem World of Warships z kilku powodów. Raz; jakby naturalnie, chciałem pograć w coś innego, samemu – w trybie offline. Odkryłem w tym dużo więcej przyjemności - na moich warunkach. Dwa; podobnie jak w czołgach, wyśrubowano wymogi osiągania efektów z normalnej gry, trzeba więcej grać. Poświęcać dużo więcej czasu. Dwie lub trzy potyczki na tydzień, nie dają już kompletnie nic, żadnych profitów nie mówiąc o satysfakcji. A oczywiście mogło się zdarzyć że trzy mecze z rzędu będą przegrane. Kończy się czas, kończy sie gra i pozostaje wkurzenie na cały świat. Serdecznie dziękuję za takie emocje. Trzy; kolejne aktualizacje spowodowały, że z gry zajmującej 60 GB na dysku gra spuchła do 100 GB! I końca rozrostu nie ma. Można przecierać oczy ze zdziwienia, ale świetna gra z 1992 r., będąca kamieniem milowym rozwoju RTS-ów, czyli DUNE 2, zajmowała jedną dyskietkę! Niecałe 3 mb!


To zaważyło o pożegnaniu się z tego rodzaju rozrywką.

 

 

Pozdrawiam ciepło i serdecznie

 

Z głębin

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz